Siedzi cygan na podwórzu, zerka z obrzydzeniem na stado biegających, brudnych, zapuszczonych i zasmarkanych cyganiątek i zastanawia się, co z tym fantem zrobić.
Wreszcie woła Starą i pyta:
- myjemy, czy robimy nowe?
----------------------
Natrętnie przypomina mi się ten dowcip, gdy podczytuję dyskusję u doktora medycyny Lexblue, który rozważa ekonomiczne dylematy służby zdrowia, a konkretnie czy leczyć ludzi starych, terminalnie/przewlekle chorych czy też przenieść "odzyskane" środki na in vitro. Konsekwentnie, następna notka powinna dotyczyć kosztownych wypraw ratunkowych, OIOMów, długotrwałych i kosztochłonnych terapii nerkozastępczych itd. Przecież in vitro jest tańsze i będzie się dobrze bilansować - jak w wojsku: sztuka za sztukę, a nawet bardziej. Generalnie - zamiast leczyć, ratować istniejące życie, rozmnażajmy się (z i bez wspomagania) - wyjdzie taniej, a czasami przyjemniej.
A Cygan zaoszczędzi na mydle.
Edycja notki:
----------------------------
dwie poprzednie notki, Animeli i Lexblue:
http://odchudzanie.salon24.pl/642028,in-vitro-powiekszanie-piersi-usuwanie-zmarszczek
http://lexblue.salon24.pl/642250,refundacja-in-vitro-a-przedluzanie-zycia