Nie rozumiem zamieszania wokół sztuki w Teatrze Polskim (nawet mniej istotne, że "Polskim"). Nie rozumiem reżysera, który uważa, że w jego przedstawieniu aktorzy muszą kopulować, bo inaczej widz nie ogarnie, a sztuka straci. Reżyser zakłada, że inna forma ekspresji nie trafi do odbiorcy, nie jest dostępna dla jego percepcji?- czyli z założenia traktuje go jak debila? Nie wiem.
Cieszę się (a raczej domniemywam i się łudzę), że w scenariuszu nie ma mordowania któregoś z bohaterów.. w wielu sztukach teatralnych ma to miejsce..
Poddaję się, nie rozumiem. Jestem prostakiem i ciemnogrodem.
(stwierdzenie, że to typowa dolegliwość PiSowca tyż przyjmę z pokorom)
PS. Kiedyś to był Cabaret (sztuka niska)