Lada moment do Państwowej Komisji Wyborczej wpłynie protest KODu. Okazuje się, że wybory zostały przeprowadzone prawidłowo, ale ich wynik totalnie zmanipulowany. Przez PiS. Już oficjalnie wiadomo, że Anders uzyskała tylko 8% poparcia. Pozostałe 92% zdobyli przeciwnicy Anders (czyli KOD), a zatem tak naprawdę wybory wygrał Kijowski i to on jest demokratycznie wybranym senatorem. A tak naprawdę naprawdę, jeśli doliczyć młodszych obywateli, nie mających jeszcze prawa wyborczego, to Anders zyskała jeszcze mniej, a Kijowski jeszcze więcej.
Sprawa jest rozwojowa. Niepokojące sygnały docierają z całego tego kraju. Okazuje się, że skandal na Podlasiu to tylko wierzchołek (by nie rzec czubek) pisowskiego zamachu na demokrację. Z pozostałych województw napływają potwierdzone informacje, że Anders nie zdobyła tam ani jednego głosu. Tam pozostałe 100% poparcia zdobyła opozycja, tylko jeszcze nie ustalono w jakich proporcjach. Niestety, pisowskie służby tuszują sprawę i cenzurują docierające informacje. W pisowskich mediach nie ma żadnych informacji o sukcesie opozycji miażdżącym zdruzgotaną klęskę PiS.
Jedno można jednak już stwierdzić z całą pewnością: sejm i senat w całości przejmuje platforma i pertukropki. No niemal w całości, bo coś tam odpalą PSLowi. A z bezpartyjnego senatora Kijowskiego zrobi się prezydenta wszystkich obywateli tego kraju.
Z kół zbliżonych do otoczenia byłego prezydenta Komorowskiego, który w wyniku tych wyborów został królem albo prymasem (abo prymusem - ustalenia w toku) wypłynęła informacja, że jeszcze w dniu dzisiejszym, zaraz po złożeniu protestu KOD postawi ultimatum antydemokratycznym tyranom: Jeżeli PiS natychmiast nie podda się demokratycznej woli obywateli tego kraju, to tłumy światłych i świadomych obrońcow demokracji wylegną na ulice. I będą skakać. Tak długo dopóki wszystkich nie zaskoczą.
To nie Francja! to nie Chiny!
Demokrację obronimy!
-